Noc minela dobrze , w krzakach sie schowali
Tuz pod stacja BP tam spali , gdy wstali
Sniadanie obfite zjesc im dane bylo
I ruszyli znowu , droga zbyt leniwa.
Szczescie mieli spore , kobieta z Sanoka
Czestujac ich bulka z kasza , zawiozla ich o tam
Gdzie granicy pasmo , tam ja pozegnali ,
A na granicy straszno , CHLOPY Z SIEKIERAMI!
Mimo przywitania , pojechali dalej.
Tam Lwow na nich czekal , tam znow mieli szalec
I oddani szalenstwu mkneli przez to miasto
Swiatlo slalo radosc , budowle swoj blask , to
Byla piekna chwila w Lwowie niczym w zamku,
Lecz spotkali wstretnie Panow policjantow.
A oni im biegle zarzut postawili,
A Ci mimo ze nie mieli to i tak zaplacili.
A koniec dnia taki , ze Pierduten spi juz
A Electro pisze , wk***ony na psy w ch**j
Poranek deszczem jak i kacem ich zbudzil,
Lecz znow wstali dzielnie , zaden nie marudzil.
Mimo mdlosci lepkich , lezeli tak tkwili
Wtem dolaczyl do nich Bien - "W ostatniej chwili"