Salam.
Mielismy wyjechac wczoraj , ale Tanger niepozwolil. Przywital nas pieknie , pozegnal piekniej. Dwa dni ze starszyzna Marokanska spedzone przy "herbatce" i innych narodowych zwyczajach. Nasi przyjaciele z zespolu wyposazonego we wszelakie instrumenty ofiarowali nam podarek. Przyjedziemy - zobaczycie... Zdobylismy rowniez szacunek jako wyborowi biznesmani. W Maroku nie jest to latwe. Zamienilismy scyzoryk , koszulke , okulary slonecze z pokrowcem , wlepki gadabita i zegarek dziadka. Oplacalo sie. Dywan jedzie , a my jedziemy z nim. Zaczyna sie walka.
Cieszcie sie , czesc.