Salam.
Imili.
Nasze Zakopane , z tym ze Zakopane wymieka. Malutkie miasteczko , otoczone gorami Atlasu Wysokiego , praktycznie nie skazone tramwajgada. Zolto-brazowo-czerwone skaly w polaczeniu z religjinymi piesniami i tubylcami uprawiajacymi ziemie na zielonych tarasach ciagnacych sie wzdluz rzeki, nadaja miejscu mistycznej atmosfery. Spalismy na campingu. Powietrze bylo czyste. Zaraz po dotatrciu podjelismy wyzwanie : na przelaj pokonac spory kawal skaly. Udalo sie. To byla rozgrzewka. Transport na trasie Marakesz - Imili - Marakesz zapewnily nam prywatne linie taxowek , Grand Taxi. Stare mercedesy mieszczace szesciu pasazerow. Bylo tloczno , smiesznie i serpentyniascie.
Fez.
Po 11 godzinnej , przegibsztylionej , nocnej podrozy tanszymi liniami , z Marakeszu dotarlismy do Fezu XI wiecznego miasta polozonego w zoltej dolinie. Jako ze czas nas naglil /mielismy tylko 4 godziny do autobusu w gory Rif/ , a dworzec oplatalo wzniesienie cmentarne , podazajac za sikiem znalezlismy sie na jego szczycie. Widok mordowal / w przewodnikach o tym nie pisza , eh/ Wokol miasta wyrastaja , wrecz swiecace , skalisto-piaszczyste pagory , na ktorych dumnie strzega miasta sredniowieczne fortyfikacje. Tam poszlismy.
Autobus , 4 godziny , troche kimy i serpentyny. Niewygodnie.
Chechaouen.
Ahhhh. Tym ze to wzdechem przywitalismy stolice gor RIF. Lsniace blekitna biela miasto polozone w samym srodku gor. Piekna , XV wieczna , stromoschodna medina , cudooowne rzeczne ogrody mogace konkurowac z rzeka Onati , ciepli ludzie , dobry , tani hotel i wyprawa. Cel byl jeden. Na szczyt. Dwoch nieprzygotowanych obcokrajowcow wspielo sie dzikimi zlebami kilkaset metrow ponad miasto. Ten widok mordowal bardziej. Po trzy godzinnej wycieczce na gore , relax zapewnily nam potezne skalne platy. Zejscie bylo.. trudne. Bardzo. Zyjemy , heheheh. Po daniu jalmuzny , prezenty zaczely sie nam sypac z nieba. Najpierw farmer gorski dal nam to co mial najlepszego /cena wysmienita/ , poczym skorzystalismy z zaproszenia na tradycyjna uczte , tuz po zachodzie slonca. Nasz przyjaciel wytlumaczyl nam filary Islamu , Filary codziennego zycia i Marokanska rzeczywistosc.
Teraz zbieramy sie do Tangeru. Czas na skromne zakupy , jutro Europa. Powrot. Hlip , Hlip.
Cieszcie sie , czesc.
P.S Omijajcie camping przy stacji taxowek w IMILI. Niemilo i drogo. Wyzej , 10min drogi jest nastepny , lepiej polozony.
P.S W gory warto.
P.S Aparat sie zepsul , ale nagrywamy komorkowy program dokumentalny o podrozy powrotnej.
P.S Pozdrawiamy Mamy.