Ahoj Marynarze!
Dzisiaj zaczynamy od dobrej wiadomosci. Indkubator znow w calosci!!! Tak jak przypuszczalem w ostatnim wpisie , spotkalismy sie w Skodar. Umowilismy sie pod najlepszym Hotelem w miescie "Grand Hotel Europa". O godzinie 19.00 po calodniowym oczekiwaniu wreszcie ich zobaczylem... Ahoj! Dwoch wycienczonych szescio dniowa tulaczka backpackerow z szalonym stylem. Krzyczeli po polsku. NASI!!! Po szesciu dniach tulaczki po Balkanach znowu bylismy wszycy razem. Prosze Panstwa , co sie okazalo , chlopcy z roznymi przygodami omineli Kosowo wybierajac droge przez macedonskie Skopie. Nastepnie przecieli Albanie z poludniowego wschodu na poludniowy zachod ocierajac sie o Tirane by wkoncu wyladowac Skodar. Winni sa wam historie , ktore z pewnoscia opowiedza , jednak narazie , lenie , popijaja wino w naszym obozie na plazy, objedzeni sztandarowa pasta , tym razem z tunczykiem.
Skodar byl naszym celem , poniewaz posiadal jeden powazny atut. Jezioro Skadarsko. Jezioro , o ktorym marzyl caly sklad , odkad opuscil Nis. Bedac w komplecie postanowilismy wreszcie je zobaczyc i sie wykapac. O tej chwili Team nr 2 snil przez cala autostrade. Jestesmy!!! Jestesmy i patrzymy na to cholernie brudne , gigantyczne bajoro!!! Tu w Skodar jest jego poczatek (lub koniec).. pewnie to dlatego. Trzeba bylo widziec mine electro. Czarna rozpacz. Coz , na czysta otwarta wode musielismy czekac , az do wybrzerza , czyli do dnia nastepnego.
Zmienilismy sklady , teraz Team nr 1 to : Electro i Pierduten , Team nr 2 to " w ostatniej chwili" i "crazy kanadian". Pierwszy wyscig w tej konfiguracji nie byl wielce spektakularny. Jedyne 60km do pobliskiego Suto More na wybrzerzu Czarnogorskim. Dotrlismy tam prawie rownoczesnie , jednak to Team nr 1 okazal sie byc zwyciezki. Plaza , slonce , krystalicznie czysta woda , wuludnione miasto po sezonie i wielki odpoczynek. Tego lata pracowalem nad polskim morzem przez 2,5 miesiaca i ani jeden dzien nie byl tak cieply jak ten 27 pazdziernika w Suto More. To samo tyczy sie temperatury wody. Blogosc absolutna. Spalismy na plazy.
Drugi etap wyscigu w zmienionej konfiguracji rownierz nie obifowal w kilometry. Suto More i Kotor dzieli kilkadziesiat km. Tym razem jednak wygralismy o dobre kilkanascie godzin.
Kotor to istny raj. Gdyby pominac turystyczna zabudowe i zotawic fortece rodem z powiesci fantasy wryta w wysokie gory doslownie otaczajace z kazdej strony zatoke , nad ktora lezy miasto , to z powodzeniem ow kraine moznaby polecic Peterowi Jacksonowi na scenerie do "Wladcy Pierscieni" lub "Hobbita". Twierdza kotorska jako jedyna w tym regionie nigdy nie zostala zdobyta przez Turkow. Nie ma sie co dziwic.. wystarczy na nia popatrzec. Zdobylismy ja dzis na nogach , wspinajac sie dobra godzine. Widok... to jedna z tych chwil , dla ktorych warto przez kilkanascie dni jesc zupki instant , przepocic wszystkie ubrania , stracic pieniadze , namiot , nie myc sie przez kilka dni , spac w najgorszych miejscach. To jedna z tych chwil , ktora pokazuje ze to co robimy ma wielki sens.
Rozbilismy oboz na plazy. Zostajemy tu do jutra.
Z samego ranka wracamy na droge i kierujemy sie do Dubrownika - Chorwacja. To miasto jest tak piekne i jest tak blisko ze zal byloby go nie zobaczyc. Pozniej gnamy do Sarajewa , skad przydalby sie teleport do Krakowa. Czas sie konczy. Zostalo nam zaledwie 10 dni , a my dalej jestesmy dobre tysiac kilkaset kilometrow od domu.
Podroz trwa.
Cieszcie sie , czesc.
Indkubator w calosci !!!!!
p.s Electro pod fachowym okiem "ostatniego w chwili" wedkuje. Mamy linke i haczyki.. cos mu nie szlo. .ale teraz moze jest lepiej ;P.
p.s 2. Pogoda na zdjecia srednia. Nie ma magii swiatla , mala przejrzystosc powietrza. Wyciskamy ile sie da.
p.s 3. Wiadomosc z ostatniej chwili : Mamy ryby! Jednak goscie daja rade ;>. Jutro na sniadanie zupa rybna.